American Dream – lekcja druga – uczenie się całym sobą

Każdy dzień tutaj to nowa wiedza, mnóstwo historii i zdań do zapamiętania. Chłonę co mogę całą sobą – i do tego samego Was zapraszam. Dzisiaj o tym właśnie: inspirowanie i uczenie się inaczej niż dotąd, z amerykańską nutą w tle.

Uczenie się przez słuchanie: Indianin

Zaczął jak każdy – od rundki z przedstawieniem się sobie nawzajem. Każdy z nas słyszał te historie już wiele razy, za to dla niego była to nowość – uważnie wsłuchiwał się w to, co mówimy i dopytywał, komentował, gratulował. Po czym nadeszła jego kolej. Już od pierwszych zdań było jasne, że mamy do czynienia z kimś wyjątkowym. Stary Indianin każde słowo wypowiadał wolno i z namysłem. Mogliśmy niemal zobaczyć, jak nadaje im kształt, wypuszczając je z ust… robił wiele pauz, jakby chciał ułatwić przyswojenie jego opowieści. To była bardzo szczera i ważna historia o tym, jak radzi sobie jego plemię z przemianami cywilizacyjnymi. Swoją mądrością dzielił się jakby mimochodem – nie zauważając, że skrzętnie notujemy te zdania. Według niego nauka odbywa się poprzez słuchanie i mówienie. Dziękował nam za naszą otwartość i za przybycie tutaj, za chęć wysłuchania tego, co chce nam przekazać. Autentycznie cieszył się z naszej obecności i podkreślił, że mind travels first, then you follow – pierwszym słuchaczem i podróżnikiem jest nasz umysł, dopiero za nim podążamy my sami. To umysł decyduje, czego się uczymy, i często wyprzedza nas bardziej, niż nam się wydaje…

Uczenie się przez doświadczanie: National Air and Space Museum

Niezwykłe w tym miejscu było to, że wszystkiego można dotknąć, sprawdzić, popatrzeć, poruszać, że jest mnóstwo interaktywnych drobnostek, mini eksperymentów do zrobienia. Nadal mam przed oczami wykres z wiekiem Wszechświata. Można napisać zwyczajnie, że nasz kosmos liczy sobie tyle a tyle bilionów lat świetlnych, a można zaangażować w doświadczenie. Zamiast nudnej tabelki, Amerykanie narysowali komiks z przesłaniem, że gdybyśmy liczyli od 0 do biliona, to zajęłoby nam to… 30 lat. No i teraz już mamy pojęcie, ile to jest bilion i całkiem inaczej myślimy o Wszechświecie 🙂

Jednym z ostatnich miejsc w tej sali była tablica z obrazowymi puzzlami i opisem, ile już wiemy o Wszechświecie, a co nadal jest tajemnicą. Znowu pojawił się obraz: puste puzzle to dziury i luki w naszej wiedzy. Gdy wychodziłam z tej sali, zobaczyłam coś pięknego, co nadal we mnie żyje: u sufitu był podwieszony kawałek tektury z tymi samymi pytaniami o Wszechświat, na które nie znamy odpowiedzi (np. jak jest wielki albo czy istnieje życie poza Ziemią). Na końcu była konkluzja, że odpowiedzi wciąż są tajemnicą, która czeka na odkrycie. To dopiero okazja na doświadczanie na eksperymentowanie!

Każdy dla każdego staje się nauką: nocne rozmowy

Czasem o sukcesach, o rodzinie, czasami o trudnych chwilach i porażkach. Ze śmiechem, nieraz aż do łez. Często z wyraźnym wzruszeniem na twarzy. Każda z historii, jakie sobie tu opowiadamy, coś wnosi w moje patrzenie na świat i uczy mnie dostrzegania więcej. Ozlem wyposażyła mnie w garść rad na odkrycie własnego głosu, Clara umocniła przyzwolenie, by tęsknić, od Pierre’a uczę się siły przebicia i dystansu do siebie. Sebastian jednym zdaniem wywołał we mnie lawinę nowych inspiracji, Dima jest ciągłą zagadką zmuszającą do myślenia, a Sandra oazą spokoju w tym amerykańskim szumie i natłoku różnorodności. Jeden z Amerykanów powiedział, że tutaj każdy dla każdego staje się nauką – bardzo wyraźnie to widzę. I jakoś jeszcze wyraźniej słyszę słowa papieża Franciszka, jakie wypowiedział na końcu ŚDM do wolontariuszy: Rozmawiaj z rodzicami, z osobami starszymi, ale zwłaszcza rozmawiaj z dziadkami. Jasne? Jeśli chcesz być nadzieją przyszłości, musisz przejąć pochodnię od swojego dziadka i babci. On to wie, że trzeba uczyć się nie tylko przez słuchanie, ale przez pytania, rozmowy, otwartość na inny punkt widzenia, nawet tak bardzo z początku odrzucany.

Właściwie po co się uczyć?

Odpowiedź przyszła do mnie, gdy zasłuchana patrzyłam na Indianina. Zapytany o cel istnienia Pueblo i wszystkich zasad: własnej rady starszych, policji i rządu; a także konieczności posiadania w sobie przynajmniej ćwiartki krwi Isleta, by być członkiem plemienia; odpowiedział z głębokim przekonaniem: chcemy utrzymać naszą tożsamość. Musimy zachować nasze zwyczaje, historie, wiarę, bo to jest klej, który nas ze sobą spaja. Gdy go utracimy, przestaniemy istnieć, nasze plemię już nigdy nie będzie prawdziwe.

Tę naukę zabieram ze sobą. Potrzebuję uczyć się naszej własnej historii, kultury, tradycji, by wiedzieć, kim jestem. Potrzebuję otworzyć się na nowe, pozwolić mojemu umysłowi i sercu poznawać to, co mogę zrobić dobrego na tym świecie. A przede wszystkim, potrzebuję też pamiętać, że nie jestem najważniejszą istotą na Ziemi, wokół której wszystko się kręci. Do tego przecież prowadzi uczenie się – im więcej poznaję, tym bardziej rozumiem, jak wielki jest Ten, który mnie stworzył, i jak ja sama jestem maleńka…

A czego Ty się ostatnio nauczyłeś / nauczyłaś? W jaki sposób? Podziel się w komentarzu!

na-bloga

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.