Co jest najbardziej kobiecego w kobiecie? Relacje!

plus milion innych rzeczy… 🙂

Poproś 10 przypadkowo spotkanych kobiet, by powiedziały Ci coś o sobie. Większość z nich odpowie: jestem mamą, żoną, córką, szefową, przyjaciółką, liderem wspólnoty. Widzisz wspólny mianownik tych określeń? One opisują relacje! Kobiety bardzo często określają siebie, swoją tożsamość przez to, kim są dla kogoś. Tak, jakbyśmy nie istniały bez innych ludzi, nie znaczyły nic bez bycia w związku z drugim człowiekiem. Tak, jakby relacje pozwalały się kobiecie wyrazić, odsłonić w całej okazałości.

Na czym to polega?

Jak odkrywać swoją kobiecość w relacjach w mądry i dojrzały sposób?

Co warto zmienić, by korzystać z pełni potencjału, jaki wnosimy do związków jako kobiety?

Gdyby nie infekcja gardła, zamiast o tym pisać, podzieliłabym się na żywo kilkoma historiami podczas rekolekcji „Kobiety, mężczyźni, związki. Rzecz o najpiękniejszym życiu”. Kto jeszcze nie słuchał wypowiedzi kobiet z pierwszego i drugiego dnia, niech szybko wejdzie w wydarzenie na Facebooku i wzbogaci się o konkretne narzędzia do dojrzewania kobiecości!

Relacje a kobiecość

Co mi się się nasuwa na myśl o kobiecie budującej relację z drugim człowiekiem? Kobieta troskliwa, opiekująca się. Taka, która potrafi zadbać o kogoś, od jedzenia, przez wygląd, po emocje. To kobieta, o której powiedzielibyśmy: empatyczna. Widzi czyjeś emocje, okazuje je, potrafi znieść czyjś smutek i go przytulić. Kobieta, która tworzy romantyczną atmosferę, okazuje miłość czułymi gestami i pięknymi słowami.

Jest też druga strona tej naszej kobiecej relacyjności, zdecydowanie mniej przyjemna dla odbiorcy. Kobieta, która ma zawsze rację. Kobieta, która widzi to, co wolałbyś przed nią zakryć. Kobieta, słysząca nawet to, co nie zostało powiedziane. Kobieta z ustami, które nie milkną. Z umysłem, który nieustannie wyświetla filmy pod tytułem: „co on tak naprawdę miał na myśli”.

Chyba jest jasne, (z) którą kobietą chcesz być?

Dawać życie

Relacje to dynamika, ciągła zmiana, świeżość, nieustanna przeplatanka tego, co dobre i piękne z tym, co je niszczy i psuje. One nigdy nie są proste, bo zawsze wymagają poznania drugiego, otworzenia się na niego, stanięcia w prawdzie o sobie i dogadania się, co z tego dalej będzie. To galimatias osobowości, charakterów, temperamentów, doświadczeń, pragnień, oczekiwań, lęków, przyzwyczajeń… Jak więc, jako kobiety, możemy do tej układanki wnieść to, co w nas najbardziej kobiece i pożądane?

Ojciec Joachim Badeni w książce „Kobieta: boska tajemnica” mówiąc o roli kobiety w związku i w świecie użył zdania „kobieta ze swej natury jest tą, która daje życie”. Te słowa są dla mnie potężną i prostą wskazówką: mam ożywiać, dodawać wiary, wnosić lekkość i radość, umożliwiać realizację marzeń, otwierać się i na, dawać wolność, dbać o pokój, zgodę, jedność… Mogłabym tu wstawić wszystkie czasowniki, które z czegoś mniejszego robią większe, które sugerują rozwój i wzrost. Na tym przecież polega życie, więc tym bardziej relacje! Dawanie życia to całkowita odwrotność wszechwiedzy, wszech-racji, zabijania słowami i zaciętego serca (na twarzy to widać od razu). To praktyka budowania takiej atmosfery, gdzie jest jedność, spokój, akceptacja, bezpieczeństwo. One nie pojawiają się znikąd, są efektem pracy nad sobą, na przykład tak, jak poniżej:

Konkrety

Racja czy relacja

Kiedyś byłam taką kobietą, jak ta z drugiego opisu: wypisz, wymaluj, zawsze miałam rację. Do momentu, gdy zdałam sobie sprawę, że nie mogę tego zrobić mojemu M. Żaden człowiek nie zasługuje na traktowanie z góry, walkę, obrażanie się i fochy. To była długa droga, przez błoto, nadgodziny i dużo, dużo oddechów. Dzisiaj pytanie „RACJA CZY RELACJA?” nadal stawia mnie do pionu, gdy zamiast budować pojednanie, staję w obronie tego, że wiem lepiej. Zmieniam się każdego dnia i chociaż mój mąż znacząco mruga, wiem, że jest o niebo lepiej niż kiedyś. Moja gotowość do przebaczenia i porozumienia przed zachodem słońca wzrosła kilkukrotnie 😉

Mam wybór

Pomaga mi także pamięć o tym, że ZAWSZE MAM WYBÓR. Już Frankl pisał, że pomiędzy bodźcem a reakcją jest wolność wyboru, a korzystanie z niej rozwija człowieczeństwo. Pewnie, że łatwiej jest wypomnieć niespełnioną obietnicę, wbić szpilę, zezłościć się tak, by wiedziało tym całe osiedle, czy zatrzasnąć za sobą drzwi. Tylko znowu: to nie służy wzrostowi tej relacji i nie sprawia, że w niej jest życie. Tym, co zadziałało u mnie to zadbanie o przestrzeń dla siebie. Szczególnie teraz, kiedy moja codzienność mieni się kolorami macierzyństwa, ogarniania domu i pracy zawodowej, codzienny spacer jest mi konieczny jak oddychanie. Uchodzi ze mnie napięcie, wypełniam się tlenem i ciszą, modlę się. Wtedy pamiętanie w trudnej relacyjnie sytuacji o wolności wyboru jest znacznie prostsze.

Quality time

Praktykujemy z M. randki, które są takim „QUALITY TIME” dla naszego małżeństwa. Pierwsza odbyła się równo 100 dni po naszym oficjalnym rozpoczęciu bycia razem. Czas dobrej jakości w naszym przypadku to randka bez codziennych spraw, za to z miejscem na marzenia, pragnienia, obawy, ważne decyzje, trudne tematy i plany związane z naszą przyszłością. To na tych spotkaniach zapadały najważniejsze ustalenia związane z zasadami, jakimi chcemy się kierować z związku; ze ślubem i jego oprawą; jak chcemy urodzić i wychowywać Małą. Moją rolę, jako kobiety, widzę tu w uważnym słuchaniu, nie wchodzeniu w słowo, otwartości na inny punkt widzenia, w elastyczności i szukaniu tego, co łączy. Dodając do tego pielęgnowanie czułości względem M. tworzę naprawdę sprzyjającą atmosferę, i raczej daję przestrzeń do rozwoju naszej relacji, niż ją odbieram.

 

Wszystkie te pomysły nie wzięły się znikąd – od kilku lat medytując Pismo Święte w Perle Kobiecości odkrywam cudowne kobiety na jego łamach. Postawa Maryi, św. Elżbiety, Judyty, Noemi, Rut czy Marii Magdaleny to cała kopalnia wiedzy o tym, kim jest i jak buduje relacje dojrzała kobieta…

Dajcie znać, jak to wygląda u Was 🙂 Jakie zachowania kobiet niszczą lub budują relację?

 

 

 

    • patrycja, 5 czerwca 2019, 17:45

    Odpowiedz

    Wydaje mi się, że czynienie empatycznego budowania/dbania o relacje kompetencją kobiecą czy jej wyznacznikiem jest bardzo krzywdzące. Po pierwsze krzywdzące dla mężczyzn. Życia nie daje jedynie kobieta (na szczęście). Życie dają pospołu kobieta i mężczyzna. Także wspólnie odpowiadają za jedność, spokój, akceptację i bezpieczeństwo w związku. Również mężczyzna może (delikatnie rzecz ujmując 😉 ) pracować nad sobą, ćwiczyć się w autorefleksji oraz unikać ranienia, zaciętości, wywyższania się i wszech-racji.
    Ale jest także krzywdzące dla samych kobiet. Kobieta bez ujmy dla swej kobiecości ma prawo rozwijać każdy dowolnie przez siebie wybrany aspekt swojej osobowości. Może wybrać samotność, bezdzietność, poświęcić się dowolnej swojej pasji. Ma prawo okazywać frustrację, walczyć o swoje racje. Ma prawo postawić w życiu na siebie. Postawić granice. Odejść.
    Opieranie się w definiowaniu kobiecości na archaicznych relacjach patriarchów religijnych jest jak chodzenie w jednym bucie.

      • Monika, 3 kwietnia 2020, 21:21
      • Autor

      Odpowiedz

      Dziękuję Ci za komentarz – dłuuuugo nad nim myślałam i w końcu wiem, co chcę odpisać 🙂 Nie odnajduję się w tym, co napisałaś w ostatnim zdaniu o archaicznych relacjach patriarchów religijnych. Moją intencją było przedstawienie tego, co uważam za ogromnie kobiece w kobietach i tego, co mogą wnieść do relacji. Jeśli zabrzmiało to dla Ciebie kategorycznie i zbyt definitywnie, prostuję: nie napisałam, że mężczyźni nie budują relacji, nigdzie nie padło stwierdzenie o ich niekompetencji w tym zakresie. Podobnie nie znajduję w moim tekście dewaluowania roli mężczyzny w dawaniu życia i pewnie ojciec Badeni też nie miał na myśli, że sama kobieta wystarczy do poczęcia nowego człowieka. Jeśli tak to odebrałaś, to wiedz, że nie było to moim zamiarem.
      Co do krzywdzenia kobiet samotnych takim ujęciem tematu – akurat budowanie relacji nie dzieje się wyłącznie w związkach damsko-męskich, bo tak samo dotyczy przyjaźni, rodziny, Boga i relacji z samą sobą. A niejednokrotnie by sensownie budować tę ostatnią potrzeba odcinać relacje, które nam nie służą.
      Mam nadzieję, że trochę rozjaśniłam moje intencje i że rozumiesz mój punkt widzenia 🙂
      Pozdrawiam serdecznie! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.