Uwielbiam jesień za jej czułość obecną w małych gestach codzienności. Spadające liście i szarawe dni uwrażliwiają na dostrzeganie tego, co zwykle niewidoczne dla oczu. Każdej jesieni gromadzę w magicznym skarbcu momenty pełne ciepła, do których wracam w chłodniejsze dni, gdy dogasa ogień, a serce nie chce się wybudzić ze snu. Drobne, naprawdę maleńkie i czasem pomijane na co dzień skarby przydają się każdej zimy 🙂
Mak
Spotkałam się z K. zawodowo, pracowałyśmy nad budżetem jednego z projektów. Po długich godzinach wspólnych ustaleń i burzy mózgów zaczęłam zbierać się do wyjścia. Nagle zobaczyłam jej wyciągniętą rękę z doniczką. „To dla ciebie, bo nie dostałaś ode mnie jeszcze prezentu na urodziny”. W doniczce był mak gotowy do podlewania, który powolutku z niej wyrasta…
Smak domowego ciasta
Mój dom rodzinny pachnie raczej świeżo skoszoną trawą i drewnem z pieca, niż ciastem i kuchnią. Od posiłku zawsze ważniejszy był spędzony razem czas i rozmowy. Tym bardziej doceniam to, że kiedy tam teraz przyjeżdżamy z M., czeka na nas ciasto. Nie byle jakie i nieprzypadkowe – mama zapamiętuje nasze ulubione smaki i piecze to, co naprawdę lubimy. A przecież mogłaby nie zapamiętać, nie zwrócić uwagi, wybrać pierwszy z brzegu przepis.
Zwyczajna tabelka
Zapisy na szkolenie dla zespołu, którego członkiem jest M. Najprostsza tabelka i zwyczajne pytanie odnoszące się do opisu spodziewanych efektów, na które jako trener potrzebuję znać odpowiedź: „na czym najbardziej Ci zależy?”. Przeglądając wypowiedzi uczestników uśmiechnęłam się widząc początek wypowiedzi M.: „najbardziej zależy mi na prowadzącej” 🙂
Kartka sprzed kilku lat
Kilka lat temu w przypływie fantazji wykleiłam kartkę urodzinową dla P., poskładałam życzenia z przypadkowych słów wyciętych z gazet. Dorzuciłam nasze zdjęcie, tak stare, że żadne z nas już nie jest na nim do siebie podobne. Włożyłam ją do koperty i wysłałam, licząc, że dojdzie na czas. Dzisiaj P. ma już inną cyferkę z przodu, a ja wybieram telefon lub smsy. Tamta kartka sprzed wielu lat jednak cięgle wisi na jego ścianie – zabrał ją ze sobą po przeprowadzce do nowego mieszkania.
Słuchanie przy stole
W pokoju było nas ponad dziesięć osób. Wszyscy głośno rozmawiali w różnych układach, próbując nadrobić czas od ostatniego spotkania. Żaden wątek nie został wysycony, bo przecież tak krótko tam jesteśmy, a tyle ciekawych tematów… Nagle zapytano nas o Serbię i podróż poślubną. Zrobiło się cicho i ważne stało się tylko słuchanie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio doświadczyłam takiej ciekawości i gotowości do chłonięcia czyjejś historii. I to ze strony rodziny!
Czułość, której uczę się każdego dnia. Uczę się otwierać szeroko oczy i serce, by nie przegapiać tych ułamków chwil i gestów. A Ty?
Ostatnio poczułam nagłą chęć. Tak niezwyczajną chęć chcenia:) i tak szukając inspiracji trafiłam na Twój blog.
Zwiedzanie zaczęłam od tego wpisu. Wzruszyłam się mocno. Proste gesty, codzienne sprawy, wspomnienia z dzieciństwa. Temu nie można się oprzeć!
Dzięki za ten wpis:)
Dziękuję, że tu zaglądnęłaś i cieszę się z Twojego wzruszenia 🙂 od tego czasem zaczyna się zmiany i jeszcze bardziej się chce!