Dobro ma to do siebie, że kiedy je czynię, nigdy nie wiem, czy wróci. A już na pewno nie mogę wyznaczyć tego momentu, gdy będę go potrzebować, a ono przyjdzie z niespodziewanej strony. Przychodzi zawsze!
Kiedyś siedziałyśmy razem na dachu
…opowiadając sobie, jak to najlepsze przyjaciółki, o rozterkach sercowych. Z czasem doszły pytania o to, jak żyć, które wiersze nas poruszają, jak poradzić sobie w sytuacjach trudnych, by kogoś nie zranić, a obronić swoje granice. Dojrzewałyśmy razem połączone silną przyjaźnią. Ona dorastała z nami i uczyła nas wzajemnego wspierania się, wskazywania dobrej drogi, trudnych słów prawdy, które naprowadzały zagubioną na właściwą ścieżkę. Nie wiem kiedy ta nasza relacja zaczęła obejmować większy kawałek świata: udzielałyśmy się w szkole, organizowałyśmy wydarzenia dla klasy, angażowałyśmy się w zajęcia dodatkowe i pomagałyśmy innym w różnych kwestiach. Dałyśmy dużo z siebie tam, gdzie byłyśmy i tym, co miałyśmy.
Sieć i odległość zamiast dachu
Mimo dzielących nas kilometrów, K. pierwsza dowiaduje się o tym, co ważne. Mimo tego, że dach zamieniłyśmy na maile i telefony, nadal nurtują nas te same pytania. Żyjemy trochę inaczej i wciąż na tych samych zasadach. Dzielimy się tym, co mamy, otwieramy oczy na potrzeby innych i dajemy dużo z siebie. Niedawno stanęłyśmy przed wyzwaniem rozpoczęcia nowego rozdziału w pracy zawodowej – przechodziłyśmy przez to razem, wymieniając wskazówki i porady. Jednocześnie okazało się, że z każdej strony otoczyli nas ludzie wyciągający ręce z chęcią pomocy. Przebrnęłyśmy przez napisanie wniosku, wiele osób go poprawiało i sprawdzało, cały czas wspierając. Z zaskoczeniem przyjmowałam kolejne pytania „jak mogę ci pomóc?” czy propozycje podesłania swoich dokumentów do zainspirowania się. Ktoś pomógł tworzyć budżet, ktoś doradził w kwestiach podatkowych, jeszcze inna osoba pomogła ująć to wszystko w sensowną całość.
Po tym całym zamieszaniu K. napisała tylko:
„wiesz, ciągle mnie zdumiewa, że dobro wraca…”
Niech wróci i do Was. A jak nie wiesz co robić, rób dobro 🙂
Tak to prawda – uczynione dobro powraca do nas znienacka, niespodziewanie i niekiedy ze zdwojoną mocą. Dla tych chwil, które mogą a nie muszą zaistnieć warto czynić dobro. I wywołują uśmiech i rozlewają radość w sercu i na duszy powodując stan „niech trwa, trwa”.
Dokładnie! Niech ten stan w nas trwa 🙂
Niestety do mnie jeszcze nigdy nie wrocilo ale tego nie zauwazylem . Nie wiem jak do konca z tym dobrem jest jak narazie to dostaje tylko po du.ie .nie wiem czy jest sens caly czas dawac calego siebie i czynic inneym dobro ludzie tylko to wykorzystuja lepiej chyba bedzie sie odizolowac i byc obojetnym coz to tylko moje zdanie wykreowane na moich doswiadczeniach 🙂 Pozdrawiam i czyncie dobro podobno wraca 🙂
Oscar, przykro mi, że takie masz wnioski ze swoich doświadczeń. Gorąco wierzę, że ten trudny czas się skończy i zobaczysz powrót dobra, które kiedy dałeś ludziom 🙂 wszystkiego dobrego dla Ciebie!