W Internecie trwa właśnie Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa. Nieraz piszę na ten temat i dzielę się tym, jaki jest nasz związek. Po dwóch latach trwania w sakramencie wiem, że chociaż piękne i budujące, małżeństwo jest także trudne.
Entliczek pentliczek
Drewniany stoliczek, przy nim mały karton, przy kartonie szafka. Na szafce kubeczek, przy kubeczku mała rączka. Mała wspina się po każdym dostępnym meblu, wykorzystuje różnorakie podpory i ściąga z wysokości wszystko, co ją zainteresuje. Nóżki się jej chwieją, jeszcze nie potrafi utrzymać się stabilnie, nie przeszkadza jej to jednak ciągle na nowo próbować. Rączka na karton, druga na uchwyt szafki, powoli wstaje, przekłada rękę do góry i jest! Stoi! Na dziesięć takich prób dwie kończą się wywrotką. Na twarz albo na plecy, czasem ze stłuczonym nosem albo pupą. Co najpiękniejsze, Mała wytrwale po tych upadkach wstaje na nowo.
My też
Dwa lata temu rozpoczęliśmy najwspanialszą przygodę: przed Bogiem i Kościołem udzieliliśmy sobie sakramentu małżeństwa. Bardzo w sobie zakochani, szczęśliwi tak, że nas rozsadzało od środka, namiętność wylewała się strumieniami, a my fruwaliśmy nad ziemią. Podobno nasz pocałunek po przysiędze trwał tak długo, że ksiądz nie wiedział, co robić 😉
Dzisiaj między nami jest już inaczej, i nie gorzej, ale… dużo, dużo głębiej. Po prostu zderzyliśmy się kilka razy z podłogą. Pojawiło się więcej wywrotek, niż w beztroskich czasach narzeczeństwa i chodzenia ze sobą. Więcej jest zmęczenia, niedospania, wyskakujących znienacka różnic, a nade wszystko autentyczności. To przez nią upadamy. Dzięki niej się podnosimy. Ciągle próbujemy się odsłaniać, pokazywać naprawdę, przyjmować drugiego z pełną akceptacją. I znowu wywrotka, bo oczekiwałam, że zrobisz tak, bo chciałem żebyś powiedziała to czy tamto.
Małżeństwo jest trudne
No jest, kurczę, nie da się zaprzeczyć. Jak bowiem związek dwojga osób, który z założenia ma być oparty na dawaniu siebie w pełni i przyjmowaniu drugiego jako dar, miałby być łatwy? To najbardziej wymagające zadanie, by stawać w prawdzie o sobie przed innym człowiekiem, pokazać mu swoje ciemności i słabe punkty, a potem z nim żyć. I jeszcze czerpać z tego radość! Druga, równie trudna kwestia to zaakceptowanie tego, że mój mąż czy żona oddają mi się także z tym, co w nich piękne, i z tym, co trochę mniej. Trzeba w małżeństwie pokonywać wstyd, lęk, obezwładniający strach, że ta druga osoba mnie zostawi gdy pokażę się, jaki jestem/ jaka jestem naprawdę. Małżeństwo jest trudne, bo stawia przed nami konieczność bycia autentycznym, o ile oczywiście chcemy w tym związku zaznać szczęścia i spełnienia.
Dlatego właśnie jest piękne!
Nie wiem, czy jeszcze w jakiejś relacji na ziemi mamy szansę stawać się coraz bardziej sobą, uczyć drugiego jak siebie samego, aż do znudzenia wstawać i próbować na nowo. Sakrament roztacza wizję bycia razem aż do śmierci, a ten czas proponuje wypełnić miłością, wiernością i uczciwością. We wszystkie te rzeczy jest wpisana niedoskonałość, a więc i błędy, upadki i wywrotki. Małżeństwo jest jednak piękne, bo zawsze po zderzeniu z podłogą jest ta druga osoba, z którą możesz się z tego pośmiać, albo pozwolić jej by pomogła ci wstać…
Chcesz więcej?
Tutaj opisujemy nasz przepis na szczęśliwy związek, tutaj dzielę się tym, jak przestałam się obrażać na M. (a to sprawia, że małżeństwo jest choć trochę mniej trudne), a tu jest opis najlepszych randek na świecie. Możesz też zajrzeć tutaj i przeczytać, jak odkryłam sens bycia potrzebującym pomocy. Rozgość się na dłużej 🙂
Dzisiejszy świat stara się nam wmówić że tylko łatwe jest fajne. A ja uważam że trudne jest piękne i warte :))
Zgadzam się z Tobą 🙂
Będziemy szli nieprzerwanie
W ulewie, skwarze, huraganie
Przez chwiejne mosty, grząskie bagna
Chaszcze pustynie i mokradła
Będziemy szli przez zamiecie
Przez grudnie, marce, czerwce, sierpnie
Upalne lata, mroźne zimy
Będziemy szli – nie zawrócimy
Z wiarą w następny zakręt drogi
Co znów okaże się nie ten
W tajne przymierze z Panem Bogiem
W naszego trudu jakiś sens
Będziemy szli bez wytchnienia
Upadający ze zmęczenia
Bez gromkich fanfar i okrzyków
Bez pozy dumnych wojowników
Będziemy szli – wbrew logice
Powolnym marszem całe życie
Będziemy mówić, że już dosyć
I dalej, dalej, dalej kroczyć …
Z wiarą w następny zakręt drogi
Co znów okaże się nie ten
W tajne przymierze z Panem Bogiem
W naszego trudu jakiś sens
—
To najpiękniejsze życzenia, jakie dostaliśmy na naszym Ślubie 🙂
Wiszą wciąż na ścianie, a tu już ósmy piękny rok mija… 😀
Pozdrowienia dla Was! :*
Ach, Vera, cudowne! Dziękuję za ten wiersz. Zaraz chyba też go przepiszę i powieszę na ścianie, bo bardzo prawdziwie oddaje to, co się dzieje w małżeństwie 🙂
:)))) Na początku małżeństwa wydawał mi się zbyt „pesymistyczny”, ale po paru latach widzę, że wcale taki nie jest 🙂 Jest piękny i prawdziwy 🙂 Ściskam!