Szukam, szukania mi trzeba… Misja, głos i powołanie

fot. Paweł Jędo

Czy Wy też tak macie, że koniec roku jest czasem refleksji, podsumowań i otwierania się na Nowe? U mnie teraz trwa proces szukania i nazywania na nowo czegoś, co patetycznie nazywam „misją życiową”. Pięć lat temu wykonałam podobną pracę, której efektem była trochę niewyraźna wizja i misja, a także określone cele pięcioletnie. Czas upłynął, cele są zrealizowane lub się zdezaktualizowały, ja się zmieniłam. Naturalne więc jest, że przestało mi być wygodnie w dotychczasowych ramach i potrzebuję poszukać Nowego.

Misja

W artykule dla job-choice.net napisałam: „misja oznacza i nadaje sens, określa powód: po co żyjesz, pracujesz? Jaka jest intencja twoich działań? Dla kogo to robisz? Koncentruje się wokół tego, kim chcesz być, co chcesz robić (wkład i osiągnięcia) i wokół wartości, na których owo „bycie” i „robienie” będzie oparte. To osobista konstytucja, wyrażenie twojego unikalnego powołania i zasad, jakimi się kierujesz.” To nadanie kierunku swoim wyborom jest nam potrzebne, by cieszyć się wpływem na życie i jego pięknem w całej okazałości. Tu nadal jest miejsce na spontaniczność, chociaż wyraźnie rysują się brzegi, w jakich mieści się nurt codzienności. Moja misja sprzed pięciu lat była drogowskazem głównie w decyzjach zawodowych: ona mnie popychała do tworzenia kolejnych warsztatów, jej kwintesencją jest program „3xP: PEŁNIEJ, PEWNIEJ, PRAWDZIWIEJ”. Jej odkrywanie zajęło mi dobrych kilka miesięcy: spisywałam w zeszycie wszystkie pomysły, jakie przychodziły mi do głowy, modliłam się o poznanie moich głęboko ukrytych pragnień, a także gromadziłam „dowody” ze świata potwierdzające konkretne kompetencje czy przestrzenie, w których jestem potrzebna. Liczyły się też dla mnie użyte słowa: powstało przynajmniej osiem wersji mojej misji, zanim odnalazłam tę właściwą, której samo powtarzanie dodawało mi wiatru w skrzydła.

Głos

Pomocą w odkrywaniu swojej misji jest dla mnie książka „8 nawyk” Stephena Coveya. Opisuje on w niej cztery atrybuty naszych inteligencji, na przecięciu których znajduje się „wewnętrzny głos”:

  • Talent: (inteligencja fizyczna): naturalna, wrodzona łatwość myślenia, odczuwania lub działania w sposób, który jest bliski doskonałości. Ważne, by go poddać dyscyplinie, czyli być gotowym poświęcić jakąś teraźniejszą przyjemność na rzecz większego dobra w przyszłości. To jest chociażby wybór nauki zamiast imprezowania albo czytanie książek z danej dziedziny zamiast bezsensownego przeglądania fejsbuka.
  • Pasja: (inteligencja emocjonalna): wypływa z serca, jest przejawem optymizmu, entuzjazmu, podekscytowania, determinacji, wewnętrznej siły. To paliwo dla wizji i dla dyscypliny, wewnętrzny napęd, to oddanie się. Pasja pojawia się, gdy talenty łączą się z potrzebą, gdy widzę swoją szczególną rolę w świecie.
  • Potrzeba: (inteligencja umysłowa) wypływa z wizji, czyli dostrzegania więcej, niż rzeczywistość, z zauważenia tego, co realnie jest problemem w danej społeczności i jak możesz ten problem rozwiązać.
  • Sumienie: (inteligencja duchowa): zmysł moralny, prawo wewnętrzne mówiące o tym, co jest słuszne, a co nie. Niezależne od wyznawanej wiary, chodzi raczej o podstawową moralność, o wybór uczciwości, służenia temu światu poprzez budowanie dobra i pokoju. Żyjąc w zgodzie z własnym sumieniem zyskujemy spokój duszy 🙂

Wewnętrzny głos, czyli powołanie, misja, uzasadnienie swojej obecności na świecie; to przesłane, jakie możemy odnaleźć zadając sobie cztery pytania. Najpierw wybierz dwie lub trzy podstawowe role, jakie pełnisz w życiu i do każdej zapytaj siebie:

  1. Jaką potrzebę wyczuwam w tej społeczności? (rodzina, dom, przyjaciele, wspólnota, firma)
  2. Czy mam prawdziwy talent, który może tę potrzebę zaspokoić?
  3. Czy możliwość zaspokojenia tej potrzeby czerpie z mojej pasji?
  4. Czy moje sumienie skłania mnie do podjęcia działania i zaangażowania się?

Powołanie

To słowo kojarzy mi się z duchowym ujęciem kierunku i sensu życia. Podzielę się z Wami cytatem z przypisu najnowszego przekładu Pisma Świętego o powołaniu Jeremiasza:

“Powołanie Jeremiasza odkrywa nam prawdę o odwiecznym planie Boga wobec nas. Każdy człowiek stanowi w Jego oczach wielką wartość i ma do wypełnienia na ziemi powołanie, które polega na włączeniu się w Bożych zamysłów dotyczących całej ludzkości. Trzeba tylko porzucić wahania i strach, przyjmując jednocześnie prawdę o Jego nieustającej obecności”

Jasne, że „tylko porzucić” to coś bardzo trudnego, często poza naszym zasięgiem. Ale gdyby zaufać właśnie tym słowom? Zacząć od ciągłego uświadamiania sobie, że Bóg JEST. Nie był, nie będzie, ale JEST. Koło mnie, blisko, w tym właśnie momencie. JEST i całą swoją obecnością przypomina mi, jak wiele znaczę w Jego oczach. Że niezależnie od moich przekonań, jestem WARTOŚCIOWA i mam misję do wypełnienia.

Wydaje mi się, że wychodząc z tego punktu, odkrywanie powołania staje się o wiele prostsze 🙂 Na pewno otwiera oczy na potrzeby innych i moje własne talenty, bez strachu, czy ja się w ogóle nadaję do tak wielkich zadań…

Powodzenia w Waszych poszukiwaniach! A może znacie jeszcze inne metody odkrywania i poszukiwania swojej misji, wewnętrznego głosu, powołania?

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.