Zawierucha

najważniejsze

Rozeznać najważniejsze

Niekiedy w natłoku spraw czuję, że znikam. Jestem już tak nimi przygnieciona, że nie wiem, od czego zacząć, w co włożyć ręce. Tracę umiejętność rozeznawania priorytetów i oddzielania rzeczy ważniejszych od ważniejszych i tych błahych.

Taki dzień był wczoraj. Mnóstwo spóźnień, „fakapów”, poczucie, że kompletnie nie panuję nad moim czasem i planem dnia. Że to wydarzenia mnie niosą, a ja biernie lecę na fali. Że nie kształtuję tego, czym się zajmuję i przez to nie wykonuję powierzonych mi zadań na wysokim poziomie.

Idę płacząc M na ramieniu, narzekam, wyrzucam z siebie złość, rozżalenie, pomieszanie z głowy wyrzucam przed siebie, tworząc chaos myśli i kłębek zadań nie rozwikłania. Taka zadaniowa zawierucha.

M. słucha i spokojnie pyta:

  • Monia, co z tego jest najważniejsze?

Ja oczywiście z mojej mapy, z tej zawieruchy:

  • Nie wiem! Nie wiem! Właśnie chyba to wszystko! Może Ty jesteś najważniejszy?

M na to z jeszcze większym spokojem:

  • Ooo, gdybym ja był, to nie było by dobrze… Co jest najważniejsze?

Po chwili słyszę jego podpowiedź:

  • Przecież najważniejsze jest Niebo. To, że chcesz być święta…

 

Cieszę się, że starczyło mi łaski, by nie odburknąć ani się nie zezłościć. Wzięłam za to głęboki oddech i zobaczyłam horyzont przez tę zawieruchę. Wszystkie te ziemskie sprawy straciły neonowe odblaskowe kolory, blednąc przy tym jednym pragnieniu.

Ej, a ty wiesz, co jest najważniejsze?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.