Nie wiem, jak Wam, ale mnie chorowanie się dobrze kojarzy. W podstawówce oznaczało to nielimitowany czas na czytanie książek, a tego zawsze było jak na lekarstwo! Zagrzebana w pościel i trzy koce chłonęłam „Przeminęło z wiatrem”, lektury szkolne, całą Jeżycjadę Musierowicz i kryminały Chmielewskiej. Jako ośmiolatka trafiłam na dwa tygodnie do szpitala, a rodzice nie […]