Pół roku dla serca, czyli Program Rozwoju Odwagi #likeaPRO

Całkiem niewinne pytanie. Sama zadaję nie nieraz osobom, którym udzielam pomocy psychologicznej. Tyle, że skierowane do mnie miało taką moc, że prawie rozsadziło mnie od środka.

Monia, a czy ty siebie kochasz?

Ouh. Uuu. Ał ał… Nagle masz wrażenie, że ziemia rozstępuje ci się pod nogami, serce wali jak oszalałe, myśli przelatują przez głowę, a w niej tylko jeden uporczywy krzyk: ale ja nie wiem kim jestem! Nie wiem kim jestem! To jak mam kochać siebie? Gdzie się w ogóle podziały moje wszystkie talenty, wiedza, kompetencje?!

Mniej więcej w takim stanie kończyłam 2017 rok. Rok przełomu, bo odkąd zostałam mamą, moja samowiedza okazała się być zbudowana na chwiejnych podstawach. Macierzyństwo zweryfikowało moje granice wytrzymałości, ustawiając je zdecydowanie bliżej, niż ja w moim dobrym myśleniu o sobie (dobrym, czyli „w trybie koncertowym”). Rok trudny, zakończony z wielkim pytaniem do Boga i siebie: kim ja w ogóle jestem? Narodziny Małej były dla mnie początkiem nowej tożsamości, którą potrzebowałam do siebie jakoś dopasować, odnaleźć się w gąszczu zadań, oczekiwań, pięknych momentów i chronicznego zmęczenia.

1000 metrów nad ziemią

W tamtym właśnie czasie przyszło do mnie zaproszenie na Program Rozwoju Odwagi #likeaPRO. Asia Chmura uruchamiała pierwszą grupę półrocznego cyklu warsztatów, opartego na badaniach Brene Brown dotyczących wstydu, wrażliwości, odwagi, powstawania z porażek i przywództwa.

Raz w miesiącu na dzień lub dwa jazda do Częstochowy. Zaangażowana połowa rodziny, bo przecież żebym mogła uczestniczyć w warsztatach, potrzebna była opieka dla Małej i przynoszenie jej na karmienie. Pobudki o szóstej nad ranem, powroty ciemną nocą. Wiele straconych wyjazdów wspólnoty czy spotkań towarzyskich, ominięte konferencje i zloty. Wszystko po to, by zejść głęboko do serca i stamtąd wyrwać się 1000 metrów nad ziemię. Te podróże wgłąb doprowadziły mnie do miejsca, w którym to pytanie przestało boleć i uwierać. A droga nie była łatwa…

Program Rozwoju Odwagi

Te warsztaty dotyczą spraw, których na co dzień wygodniej nie dotykać. Łatwiej jest przyswoić jedną czy drugą teorię rozwoju osobistego, nauczyć nawyków skutecznego działania, wdrożyć nowe zachowanie. By to wszystko jednak współgrało ze sobą, potrzeba wewnętrznego zintegrowania i spójności… Skoczyłam na główkę do morza, gdzie czekało na mnie zmierzenie się z własną wrażliwością, zrozumienie wstydu i lęków, częstsze wychodzenie naprzeciw krytyce. Uczyłam się upadać i powstawać, by być bliżej swoich wyborów, wartości, by bardziej odsłaniać swoje serce w relacjach z ludźmi, zamiast chować się za „nie potrafię, jestem niewystarczająca, boję się że mnie zranisz, więc zaatakuję pierwsza”. Stykałam się z moją racją i jej odpuszczaniem, z przebaczeniem i proszeniem o nie.

Wiadomo, że różnie mi to wychodzi, za to ogromną wartością tego programu jest to, że zaakceptowałam te moje błędy. Już nie ukrywam mojej niedoskonałości, ale widzę w niej siłę. Czerpię z niego wiele rzeczy dla siebie, do mojej pracy zawodowej, na pewno wzbogacę warsztaty „Penuel – miejsce przemiany serca” i „Kobiece historie. Jak Judyta pokonaj swojego gremlina”. Szykuję także coś nowego, o czym usłyszycie niebawem 🙂

Najważniejszym, co się we mnie dokonało przez te pół roku, jest znalezienie odpowiedzi na pytanie o miłość do siebie. Już się nie boję go stawiać i ono już tak nie uwiera. Z pewną dozą nieśmiałości i większą pewności mogę się Wam przyznać, że dzisiaj już bardziej siebie kocham 🙂

 

na ostatnich zajęciach #likeaPRO tak się odważyłam, że z serca tańczyłam!

 

    • Vera M, 27 czerwca 2018, 22:00

    Odpowiedz

    ❤ Odwaga z łaciny pochodzi od „mieć serce”, gdzieś też widziałam „opowiadać swoją historię z serca” 🙂

      • Monika, 28 czerwca 2018, 16:13
      • Autor

      Odpowiedz

      angielskie słowo courage to fajnie oddaje 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.