Natknęłam się dzisiaj na cytat, który zmobilizował do powrotu do zapomnianego postanowienia:
„Bądź tym, który ośmiela i dodaje odwagi. Na świecie jest już wystarczająco dużo krytyków.”
Myślałeś kiedyś o tym, co wnosisz do świata? Czy więcej bije od ciebie nadziei i ciepła, czy jadu i zawiści? Sama przyglądam się sobie ostatnio w tym względzie i uczę zatrzymywać złośliwe, niepochlebne komentarze, ironię i cyniczne uwagi. Zauważyłam, że kiedy wyrzucę z siebie te krytyczne myśli, tylko mi robi się lżej, i to na zbyt krótko, by uznać to za pomocne dla mnie samej. Po szybkim jak błyskawica odczuciu ulgi zostaje ze mną wyrzut sumienia. Czy warto?
Wracam zatem do dawnego postanowienia, by mówić o innych tylko dobrze albo wcale. „Tylko dobrze” oznacza, że mogę wyrazić swoją krytyczną opinię jedynie tak, by miała dobry efekt: czyli do tej osoby, wskazując konkretnie co może zmienić, i biorąc odpowiedzialność za to, że moja opinia może nie być wzięta pod uwagę. „Tylko dobrze” oznacza, że zanim wypowiem słowa, dokonuję szybkiej selekcji i analizuję, czy będą one pomocą. „Tylko dobrze” wiąże się ze wzmożoną pracą umysłową i koniecznością twardych decyzji, po co mam się dzielić swoją opinią. Jeśli po to, by poczuć szybką ulgę i uporczywy wyrzut sumienia, to wolę przemilczeć.
W punkt. Też próbuję… Wciąż zbyt słabo. Postaram się bardziej 🙂
Ja też ciągle próbuję i wracam do tego postanowienia. Powodzenia Ewa, od każdego takiego dobrego słowa świat się zmienia!
„Tylko dobrze”- to jest takie proste, a takie trudne! Też od dużego czasu jestem w gronie próbujących:)