Najlepszy narkotyk na świecie, czyli byłam dziewczyną dealera

W moim małym mieście wszyscy wiedzieli, że on handluje narkotykami. Do dzisiaj nie rozumiem, o czym rozmawialiśmy podczas spotkań, ale pamiętam jego urzekające niebieskie oczy. W tamtym nastoletnim czasie uzależniłam się nie tylko od tego intensywnego koloru. Nałogowo pochłaniałam książki, czytając do późnych godzin nocnych lub wczesnych rannych; wyzwalałam chmury endorfin podczas sportowych rywalizacji w różnych dziedzinach i godzinami rozwiązywałam zadania chemiczne. Związek z dealerem trwał krótko, ale jednemu nałogowi jestem wierna do dziś.

– Przeprowadzam eksperyment mający na celu ustalenie, czy na wysłany przeze mnie sygnał dobra – uśmiech lub coś w tym rodzaju – otrzymam odpowiedź. (…)

– Gabrielo, sekundę. Tu jest pewna kwestia do rozstrzygnięcia. Czy mi się zdaje, czy ty też zakładasz z góry, że jesteś człowiekiem dobrym bez zastrzeżeń? (…)
– Tak. Jestem człowiekiem, który musi być dobry. Bez żadnych okoliczności łagodzących.*

*Małgorzata Musierowicz: „Kwiat Kalafiora” (dalsza część tej historii to m.in. założenie grupy dyskusyjnej Eksperymentalny Sygnał Dobra, wielogodzinne spotkania, w końcu donos sąsiadki, która zza ściany przysłuchiwała się spotkaniom tejże grupy i słysząc ciągle skrót LSD doniosła, że młodzież handluje narkotykami)

Najlepszy narkotyk na świecie

Możesz go nazwać Eksperymentalnym Sygnałem Dobra, albo po prostu hojnym sercem. Uzależnia nie tylko jego branie i przyjmowanie – równie silnie potrzebujesz dzielić się każdą ilością, jaką otrzymujesz. Rozprzestrzenia się szybciej niż jakakolwiek choroba i zaraza. Działa na każdego całkiem podobnie: robi ci się ciepło, miękko, w oczach czasami pojawiają się łzy. Oddziałuje na myśli, emocje i zachowania, co widać w odległości między biorącymi zmniejszającej się w tempie geometrycznym. Ręce lgną do przytulenia, mięśnie twarzy układają się w uśmiech. Nie zbadano dotychczas odwrotnych objawów w reakcji na ten narkotyk. Z ciekawostek: jest całkowicie legalny i wcale nie rujnuje finansowo.

Porady praktyczne: skąd go wziąć, od kogo i gdzie najłatwiej go zdobyć

Najszybciej możesz otrzymać narkotyk dobroci samemu się nim dzieląc: dając komuś prezent bez okazji, dzwoniąc do zapomnianego przyjaciela z życzeniem miłego dnia, podając komuś rękę gdy ma trudność z wejściem do tramwaju. Innym sposobem jest powiedzenie komuś o swojej słabości lub przeżywanym problemie, połączone z prośbą o pomoc. Z moich obserwacji wynika, że wtedy szybko ktoś poratuje cię narkotykiem. Nasz bohater bardzo popularny jest na spotkaniach ludzi zgromadzonych w jednym, szlachetnym celu, gdzie ktoś od kogoś zależy, a ktoś inny ma czym się podzielić: kawałkiem podłogi, wodą, kanapką, numerem telefonu czy ciepłym swetrem. Fenomen jego zażywania polega na tym, że nie możesz nigdy przestać, a im więcej dajesz, tym więcej otrzymujesz.

Jak się wciągniesz, rozpoznam cię po oczach: każdy uzależniony od dobroci ma oczy pełne Nieba!

 

*wpis inspirowany opowieściami Piotra o dostrzeżonych gestach dobra podczas ŚDM – kiedy pewien pan, przygarniając ponad dziesięciu pielgrzymów i nie mogąc szykować im śniadań zostawił im w sklepie pieniądze, z gotowością do dopłacenia gdy ich zabraknie na jedzenie. Kiedy spontanicznie pielgrzymi bili brawo policjantom, dziękując im za wspaniałą służbę podczas wydarzeń. Kiedy w końcu podczas dziesięciokilometrowej pieszej drogi na Campus Misericordiae krakowianie wychodzili z domów i dzielili się tym, co mieli: wodą z węża, chlebem, ciastem, toaletą w domu. Więc niech już nikt nie mówi, że nie ma dobrych ludzi!

na-bloga

    • Karola, 8 sierpnia 2016, 13:50

    Odpowiedz

    Uśmiech i radosne spojrzenie – tak to narkotyk który burzy wszelkie mury :0 Zatem dzielmy się nim na prawo i lewo a radość niech zalewa wszystkie serca. Dobrego dzionka 🙂 dla każdego „Bożego dzieciątka” 🙂

      • Monika, 10 sierpnia 2016, 15:53
      • Autor

      Odpowiedz

      🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.